tyle
mnie wokół
a jakby
wcale
mnie nie
było
kiedy
znikam
we mgle
Twojego
istnienia
które
przekonuje mnie
o twojej
Miłości
ciągle
bez przerwy
okresowo
jakby
trochę
matematycznie
w całej
historii
oddychania
pod wodą
życia
aż do niespodziewanego
końca
świata
ostatniego wdechu
lubię to!
OdpowiedzUsuńIDŹ SOBIE
UsuńHej-ho :*
OdpowiedzUsuńWidzę tyle odniesień, motywów i toposów, że głowa mała. Nie wiem, co mnie bardziej urzekło, proszę Szacownej Autorki - czy nawiązanie do sinusoidalności bytu, fazowości istnienia, czy raptownego (jak w "Śmierci urzędnika") końca świata wraz ze wsparciem wskazówki na manometrze (ten, słowem wyjaśnienia, wskazuje ile powietrza zostało w butli - jak jest 200 atmosfer to spoko, jak jest 0 atmosfer to czarna dupa).
Lubię to, ale jesteś aRGHtystką, więc winnaś się domyślić z powyższego, chyba że nie - życie jest takie meandryczne ;)
Usłyszałam kichanie i się przestraszyłam. To chyba ta atmosfera tak na mnie wpływa, że boję się zer.
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie o Czechowie, bo kiedyś, dawno temu, ktoś mi coś.